Jak to się zaczęło
Obcowanie z przyrodą, a zwłaszcza wędrówki po górach były ulubioną formą odpoczynku i rekreacji studentów AGH. Początki tego procesu sięgają pierwszych lat funkcjonowania uczelni, a najgorliwszym krzewicielem turystyki górskiej był sam prof. Walery Goetel (1889–1972) mianowany na profesora w nowopowstałej Akademii Górniczej już w 1920 roku. W swojej książce pt. „Pod znakiem optymizmu”, wydanej w 1976 roku przez Wydawnictwo Literackie, opisuje między innymi wielkie spotkanie i wspólną kilkudniową wyprawę w Tatry do doliny Niewcyrki z Marią Skłodowską-Curie i jej rodziną. Goetel wżenił się w rodzinę Skłodowskich pojmując za żonę bratanicę noblistki, również Marię Skłodowską. Walery Goetel (wówczas 22 letni młodzieniec) występujący tam w roli przewodnika tatrzańskiego, zauroczony tym spotkaniem, czuł się wielce zaszczycony, że pani Maria – noblistka, bo tak ją nazywali – była z nimi na tej forsownej wyprawie. W. Goetel napisał: „Z Zawratu otworzył się przed nami daleki widok głębi Tatr. Nigdy nie zapomnę spojrzenia pani Marii jakie pobiegło w dal i cichego westchnienia, które było najlepszą nagrodą za nasze starania. W spojrzeniu tym odbijało się zachwycenie pięknem panoramy tatrzańskiej i radość z odprężenia jakie dała ta śliczna wycieczka”.
Rajdowe tradycje w AGH
Praktycznie od początków uczelni, doroczne rajdy: „Górnika”, „Hutnika”, „Elektryka” czy „Ceramika” skupiały wielkie rzesze – głównie studentów. Wszyscy na nie czekali, odkładali po parę złotych ze stypendium, aby na rajdzie można było zapłacić za schronisko, zakupić znaczek rajdowy i może nawet zaszaleć i po trudach wędrówki wypić sobie wieczorem kubek grzańca. Wtedy na rajdach nie tylko „grzaniec”, był napojem studenckim i powszechnym.
Wtedy na trasy rajdowe chętnie też wyruszali pracownicy naukowi i dydaktyczni, opiekunowie kół, pasjonaci grup turystycznych jak „Hawiarska Koliba”, czy ludzie kochający śpiew i przepiękne piosenki rajdowe. Wydarzeniem historycznym i głośnym w tamtym czasie były rajdy organizowane z okazji wielkich rocznic celebrowanych na uczelni. Niewątpliwie do takich należał rajd zorganizowany w dniach
16-20 maja 1969 roku – Rajd 50-Lecia AGH.
Uroczyste zakończenie rajdu odbyło się pod Wielką Krokwią w Zakopanem w dniu 20 maja 1969 roku z udziałem władz rektorskich w tym prof. Jana Anioły – późniejszego Rektora AGH i większości dziekanów wszystkich ówczesnych 10 wydziałów. Zgromadziło ono ponad tysiąc osób! Mimo braku takiego jak dzisiaj nagłośnienia, rumor
pod wielka Krokwią, głośne śpiewy i zabawy można porównać do dzisiejszej fety jaka odbywa się w Zakopanem podczas Pucharu Świata w skokach narciarskich.
Gwieździsty Rajd 100-lecia AGH
Rajd ten przeznaczony był dla pracowników i absolwentów AGH i był niewątpliwie imprezą elitarną. W odróżnieniu od rajdu 50-lecia AGH, gdzie gros uczestników stanowili właśnie młodsi „rajdowicze” czyli studenci – w rajdzie 100-lecia uczestnictwa studentów nie przewidziano. Ci w tym czasie bawili się w Krakowie na Juvenaliach więc było pewne, że na rajdzie się nie pokażą.
W Stowarzyszeniu Wychowanków podjęto próbę zorganizowania grupy prawdziwych seniorów rajdowych, czyli tych, którzy byli na rajdzie 50-lecia w Zakopanem. Idea powiodła się częściowo. Pod specjalnym banerem, przygotowanym przez przewodniczącego SW, zgromadziło się kilkunastu uczestników – przeważnie byli to członkowie Koła SW „Górnicy ‘73”.
Kilku uczestników nawet miało ze sobą dowody w postaci znaczków rajdowych z 50-lecia.
Rajdowe spotkanie na szczycie
Sympatycznym akcentem rajdowej wędrówki było spotkanie na szczycie! Na szczycie 810 m n.p.m. czyli na górze Trzy Kopce Wiślickie przy schronisku „Telesforówka” spotkali się wszyscy uczestnicy trzech tras Rajdowych: nr 1, nr 2 i nr 5 (fot. 7). Na szczycie Trzy Kopce Wiślańskie w schronisku „Telesforówka, spotkało się trzy grupy rajdowe. Była więc niepowtarzalna okazja, aby odbyło się na szczycie spotkanie pana rektora prof. T. Słomki z panią kwestor M. Sliźień w trakcie którego pewno – jak zwykle – trochę popracowali (prawdopodobnie nad sprawozdaniem finansowym za 2018 rok, które miało stanąć na posiedzeniu Senatu w dniu 29 maja 2019).
Był też czas na posiłek, dobre rajdowe piwko, a i niektórzy skrzętnie wykorzystali podręczne niezbędniki rajdowca czyli wiszące na szyi każdego, na specjalnej smyczy, specjalne kieliszki z pięknym logo 100-lecia AGH. Odnośnie tego gadżetu rajdowego recenzje były bardzo pozytywne, poza nielicznymi, którzy wzdychali: „dlaczego są takie maleńkie”? Czyżby Wydział Ceramiki żałował trochę więcej szkła? Były też gromadne śpiewy na wysokim poziomie (810 m n.p.m), że „tu jest moje miejsce” i okrzyki bliskie sercu Rektora „Tak się bawi, tak się bawi – AGH! Opuszczając to urocze miejsce jeszcze długo słyszeliśmy ten jubileuszowy okrzyk rajdowy mając przekonanie, że popłynie hen daleko od Beskidów aż po Bałtyk sławiąc naszą Alma Mater (fot. 8).