Dzień 4
Zaczynamy od zakładu kamieniarskiego w Erfoud.
Na dziedzińcu wita nas T. Rex, ale to nie dinozaury będą tu bohaterami, ale znacznie od nich starsze: Amonity,
Orthocerasy
i Liliowce (zwierzęta z rodziny szkarłupni).
Zwierzątka te żyły w prehistorycznym morzu, około 200 milionów lat temu. Po śmierci opadały na dno i ulegały mineralizacji w narastających osadach. Ale to nie koniec. Skały osadowe trafiły głęboko pod powierzchnię, gdzie na skutek ciśnienia i temperatury uległy przeobrażeniu w marmur. Nasze skamienieliny są więc zatopione w marmurze. Wyroby z marmuru ze skamielinami są obecnie jednymi z najważniejszych produktów południowego Maroka. Skamieliny w gładkich wyciętych płytach przeważnie nie prezentują się zbyt okazale.
Wypreparowane z otaczającego kamienia ukazują całą swoją trójwymiarową urodę. Szczególnie pięknie wyglądają delikatne liliowce.
W odwiedzonym przez nas warsztacie produkuje się głównie stoły marmurowe, poszukiwane na całym świecie. Blaty stołu albo są jednolite i wykorzystują tylko naturalny rozkład skamielin, albo są inkrustowane innymi płytami.
Kilka z eksponatów na zdjęciach poniżej.
Oprócz stołów można było zobaczyć też inne wyroby, jak umywalki, świeczniki, ozdobne płyty z amonitami czy orthocerasami.
Można też było kupić całe wypreparowane eksponaty, a także eksponaty geologiczne, na przykład geodę i ametystami o wadze blisko 100 kilo.
Po drobnych zakupach ruszamy w dalszą drogę.
Zatrzymujemy się w miejscu, gdzie gigantyczny kret bardzo się napracował. Gdzie spojrzeć, widać było kopce.
To chyba jednak nie kret. Kopce były rozmieszczone w linii prostej i w regularnych odstępach. No i te kołowroty nad wylotem każdego z nich.
To elementy systemu kanałów nawadniających, znanego od starożytności i od Persji do Maroka. Nazywają się one Qanat, Kariz lub Khettar. Są one wykonane w postaci szeregu pionowych szybów, połączonych lekko nachylonym tunelem. dzięki temu że tunel był zakryty, woda mogła być transportowana na duże odległości w gorącym i suchym klimacie, bez straty na parowanie. Dodatkowo, pozostawione "kopce kreta" nie dopuszczały do zanieczyszczenia wody w kanale np wodami z powodzi.
Dla potrzeb turystów zrobiono dodatkowe wejście do kanału. Jak widać, cały kanał jest wykopany w gruncie bez szalowania.
Obok szybu było kolejne stoisko z kamyczkami i jak zwykle - gratisowa herbatka.
Po chwili przerwy ruszyliśmy dalej. Krótki postój w jakimś miasteczku, z którego zapamiętaliśmy tylko warzywniak - zaopatrzony jak u nas w środku lata.
Miasto Tinghir leży na południe od Atlasu Wysokiego i na północ od Małego Atlasu. Jego nazwa pierwotnie odnosiła się do podnóża gór Atlas. Z miastem sąsiaduje jedna z większych oaz. Z punktu widokowego robimy panoramę miasta. obserwujemy pracę o oazie i oczywiście targujemy się handlarzami.
Od Tinghir jest już niedaleko do jednej w ważniejszych atrakcji turystycznych - przełomu rzeki Todra. Kanion w najwęższym miejscu ma niewiele ponad 10 metrów szerokości, a strome i gładkie skały sięgają 160 metrów po każdej stronie.
W kanionie nie byliśmy sami. Oprócz stada turystów było też stado kóz nad rzeczką i stado wspinaczy na skałach. Kanion Todry jest jednym z najpopularniejszych miejsc wspinaczki skałkowej, nie tylko w Maroku, ale na świecie.
Niestety, w spokojnym podziwianiu uroków kanionu przeszkadzają wszechobecne stragany z pamiątkami, więc trochę czasu spędziliśmy w "knajpie pod wiszącą skałą".
Opuszczamy dolinę rzeki Todra, kątem oka łapiemy jeszcze pranie w w potoku.
Następny punkt programu - dolina rzeki Dades. Od początku widzimy różnicę, w roślinności. Mimo że od doliny Todry dzieli nas zaledwie kilkadziesiąt kilometrów, jesteśmy jakby w innej strefie klimatycznej. Nie ma palm, pojawiają się wierzby, srebrne topole, więcej jest figowców a na polach zboża jeszcze zielone. Te obszary nazywają się zimnymi oazami, ze względu na niższą średnią temperaturę od okolicy.
W dolinie Dades skały też mają inny kolor - głębokiej czerwieni.
Naszym celem są tzw Małpie skały - formacja trochę zbliżona w wyglądzie do naszych Gór Stołowych. Zwietrzałe skały, zależnie od oświetlenia, przypominają postaci ludzkie lub małpie.
Jedziemy dalej w kierunku Ouarzazate. W okolicach Kelaa M'gouna jest obszar uprawy róży damasceńskiej i produkcji olejku różanego. Około 10 maja kończyły się zbiory i było zaplanowane święto "dożynek różanych". W czasie naszego przejazdu wszędzie widać było przygotowania do festynu.
Przed samym Ouarzazate też widzieliśmy przygotowania ... do wizyty króla. Ale o tym już pisałem we wstępie.