Strona główna Ekipa Wyprawy Porady Linki Projekty Galeria

   EKSTREMA.NET » Wyprawy » Rosja 2008 » Przygotowania

PRZYGOTOWANIA
Rosja – 2008

AŁTAJ 2008

CZARNE SŁOŃCE W ZŁOTYCH GÓRACH

Złote Góry – taką nazwę w języku Ałtajczyków noszą położone na pograniczu Rosji, Mongolii, Kazachstanu i Chin piękne góry Ałtaj. Nikołaj Rerich nazwał je „perłą Syberii”.
Czarne Słońce to symbol całkowitego zaćmienia Słońca, które będzie widoczne w centralnej Syberii 1 sierpnia 2008 r.
To wystarczające powody, aby tam pojechać...

Ab ovo...

Pewnego dnia jesienią 2006 roku spotkaliśmy się w składzie Natalia, Kuba i Przemek na tradycyjną partyjkę scrabble, przetykaną gęsto rozmowami i wspomnieniami z wakacyjnej wyprawy do Rumunii. Nie pamiętamy już, kto wygrał (pewnie jest to zapisane w naszym skrablowym zeszycie), najważniejsze jednak zdarzyło się później...
Przemek – nasz astronomiczny guru – powiedział, że marzy o tym, żeby zobaczyć kiedyś całkowite zaćmienie Słońca. Kuba przyklasnął, Natalia powiedziała: „hm, tak, to rzeczywiście mogłoby być ciekawe przeżycie...”
Od słów do czynów niedaleko, w końcu od czego mamy multimedia! Darmowa przeglądarka internetowa pomogła nam znaleźć odpowiednie informacje – co, gdzie, kiedy, jakie... Według fachowej informacji NASA najbliższe jest za 2 lata (1 sierpnia 2008) i przejdzie przez teren północnej Kanady, Grenlandii, Syberii, Mongolii i Chin.
Zaraz, zaraz – Syberii? A gdzie dokładniej? W końcu Syberia to nie byle jaki kawał ziemi i można się w nim zgubić jak w stogu siana. Tubylcy mówią ponoć, że wszystko, co ma tam mniej niż 1000 km jest po prostu małe...
Hm, tam na południu Rosji tak pięknie górzyście... No tak – Ałtaj. Ałtaj? To jedźmy w Ałtaj!
Kiedy padają takie słowa, to właściwie zawsze w naszym przypadku są nieuchronną zapowiedzią tego, co prędzej czy później się zdarzy. Tutaj właściwie nie mieliśmy nic do powiedzenia – termin został nam narzucony z góry. A że było bardzo dużo czasu na organizację, przyjęliśmy go bez mrugnięcia okiem.

Po kolei

Przygotowania obejmują przede wszystkim kwestie formalne (voucher, wiza), dojazdu na miejsce (rozkłady jazdy, bilety), zaopatrzenia się w niezbędne mapy i wiedzę o regionie, nawiązanie kontaktów z ośrodkami polonijnymi w Kraju Ałtajskim i Republice Ałtaju oraz osobami, które były już w tamtych górach. Nieocenione źródło informacji stanowi Internet. Dzięki niemu udaje się nam nawiązać kontakt z panem Wojciechem Grzelakiem z Domu Polskiego w Gornoałtajsku, znawcą tamtejszych terenów. Kontaktujemy się również z podróżnikami z warszawskiej grupy wyprawowej Wanderer, która odwiedziła Ałtaj w 2006 roku. Przygotowanie organizmu na wysiłek, jaki nas czeka, każdy przeprowadza we własnym zakresie. Trening obejmuje jak najczęstsze wyjazdy w góry (wędrówki, narty), bieganie i inne ćwiczenia fizyczne.
Szacowany koszt wyjazdu dla jednej osoby to około 2300 zł bez inwestycji w sprzęt turystyczny oraz wspinaczkowy.

Przygotowania rozpoczynają się jesienią 2007. Podstawą planowania jakiejkolwiek trasy jest mapa, więc zaczyna się od pobrania mapy Republiki Ałtaju w skali 1:500 000 z czeskiego serwera mapowego. Przed wydrukowaniem mapę należało skalibrować i zmozaikować, efekt tej pracy zamieszczamy do pobrania jako plik ZIP (w nim JPG, 36 MB).
W grudniu ustalamy, który region Ałtaju odwiedzimy. Wybór pada na Pasmo Katuńskie (Katun'skij Chriebiet). Udaje nam się zdobyć oryginalną mapę 1:200 000 Pasma Katuńskiego. Poza tym żarłocznie czytamy wszystko, co nam na temat Ałtaju wpadnie w ręce – relacje z innych wypraw, materiały geograficzne i przyrodnicze. Zresztą odbywamy tam niemal codzienne wędrówki za pośrednictwem Google Earth...
20 XII 2007 odbywa się pierwsze spotkanie ałtajskie. Zbieramy się wszyscy nad mapami, ustalając trasę, dzieląc się wiadomościami i spostrzeżeniami. Lista uczestników zostaje zamknięta. Jedzie 7 osób: Anka, Aśka, Natalia, Kuba, Przemek, Jędrek i Krzysiek. Zapada też postanowienie o kupnie ciepłych śpiworów puchowych, w których niespodziewany nocny przymrozek nie będzie nam straszny.
W styczniu 2008 nawiązujemy kontakt mailowy z Domem Polskim w Gornoałtajsku. Będzie z pewnością przydatny! Wizja Ałtaju w zasięgu ręki, z przyjaznymi i pomocnymi nam ludźmi – to było pierwsze oswojenie Rosji...
Kupujemy masowo książkę pana Wojciecha Grzelaka „Szamani, mumie, ałmysy” o Ałtaju, jego mieszkańcach, kulturze i tajemnicach...
Zupełnie przypadkiem znajdujemy stronę internetową Let's Go! z mapami z całego świata w skalach od 1:1 000 000 do 1:50 000. Udaje się nam ściągnąć „pięćdziesiątki” rosyjskiej części Ałtaju. Teraz już możemy zacząć planowanie konkretnej trasy.
W lutym rodzi się pomysł przedstawienia naszego pomysłu szerszemu forum. Liczymy na wsparcie ze strony sponsorów np. w postaci sprzętu. W tym celu w Radiu Akademickim Eska Rock Kraków zostaje przeprowadzony wywiad z przedstawicielami naszej grupy: Natalią, Kubą i Przemkiem – o pomyśle, planach, przygotowaniach i o wszystkim, co wiąże się z naszą wyprawą w Ałtaj.
Udaje nam się spotkać z panem Wojciechem Grzelakiem. Słyszymy od niego wiele porad i sugestii, dostajemy autografy do książek. Po spotkaniu zapada decyzja o zmianie trasy. Za namową p. Grzelaka rezygnujemy z Pasma Katuńskiego na rzecz Południowo- i Północnoczujskiego (Jużno- i Siewieroczujskij Chriebiet).
Sporządzamy listę potrzebnego sprzętu: raki, kaski, kije trekingowe, palniki wielopaliwowe, namioty. Sporo tego... Może dostaniemy rabat?
Pod koniec marca strona internetowa projektu Ałtaj 2008 jest gotowa.
W kwietniu odbywa się pierwsza dostawa sprzętu: raki, kaski, kije, palnik.
W maju już nie ma odwrotu. Kupujemy ubezpieczenia do Rosji oraz bilety na pociąg (a właściwie wagon) relacji Warszawa-Irkuck. Sprzedaż biletów rozpoczyna się na 60 dni przed odjazdem pociągu, który kursuje raz w tygodniu. My kupujemy je na 58 dni przed odjazdem jako jedne z ostatnich... Kupno trwa 1.5 godziny. Czas i miejsce wyjazdu są już ustalone – Kraków, 16 lipca 2008, godz. 11:55. Pojedziemy przez Warszawę, Mińsk, Orszę, Smoleńsk, Kazań, Swierdłowsk, Omsk, aż do Nowosybirska.
Ubezpieczenia i bilety są wymagane do otrzymania wiz do Rosji. 21 maja może zacząć działać biuro turystyczne Aina Travel. Chcemy otrzymać wizy dłuższe niż turystyczne (30-dniowe), dlatego 2 tygodnie musimy czekać na zaproszenia, a potem jeszcze tydzień na wizy. Ostatecznie wizy do Rosji mamy 27 czerwca.
W międzyczasie myślimy o jedzeniu – kupujemy 2 wielkie reklamówy liofilizatów.
18 czerwca po raz kolejny udzielamy wywiadu w Radiu Akademickim Eska Rock Kraków na temat przygotowań do wyprawy.
Po otrzymaniu wiz rosyjskich pozostaje tylko uregulować formalnie nasz przejazd przez Białoruś. Z wykupieniem ubezpieczenia nie ma problemu, natomiast wizy tranzytowe dostajemy dopiero 15 lipca. Opóźnienie spowodowało 2-dniowe święto na Białorusi, w czasie którego ambasada nie pracowała. Mamy nauczkę, że wizy trzeba załatwiać znacznie wcześniej.
I wreszcie. 16 lipca – spotkanie na dworcu Kraków Główny. Przygodę czas zacząć!

Zaćmienie

Dane nam było Słońca zaćmienie,
następne będzie może za sto lat...

(Budka Suflera – Jolka, Jolka pamiętasz...)

Sto lat to może przesada, ale nie będzimy przecież czekać do 2015 roku na zaćmienie Wysp Owczych ani do 2027 na zaćmienie Hiszpanii. Tym bardziej, że Rosja to w końcu nasz sąsiad!

Zaćmienia Słońca od zawsze fascynowały i ciekawiły, ale także budziły przestrach i niepokój. Przez niektóre starożytne kultury uważane były za zwiastun kataklizmów, które wkrótce nastąpią. Chińczycy wierzyli, że w czasie zaćmienia smok chce pożreć Słońce, dlatego zbierali się razem i czynili wielki huk, tłukąc w bębny i kotły, wypuszczając sztuczne ognie i strzelając z łuków w niebo, co miało przegonić bestię. I zawsze się to udawało – wszak trudno, aby było inaczej...
Obserwacje nieba z wykorzystaniem teleskopu rozpoczął Galileusz w 1609 r. Natomiast do obserwacji zaćmienia po raz pierwszy użyto ich dopiero 12 maja 1706 r.
Obecnie daty, dokładny zasięg i czas trwania przyszłych zaćmień znane są na wiele setek lat w przód. Są pomocne „łowcom” tych zjawisk w planowaniu kolejnych podróży. Ponoć wrażenia są niezapomniane.

She steals the sun, and shuts out the light.
All of my colors, they turn to blue.

(U2 – Slow Dancing)

Najbliższe całkowite zaćmienie Słońca będzie miało miejsce 1 sierpnia 2008 r. i przebiegnie pasem o szerokości ok. 300 km niemal połowę Ziemi: od północnej Kanady, przez Grenlandię, Syberię, aby wkroczyć do Mongolii i Chin. Zaćmienie częściowe będzie widoczne w znacznie szerszych granicach, między innymi w Ameryce Północnej oraz niemalże całej Europie i Azji (także w Polsce).
Spektakl na niebie i ziemi rozpocznie się nad Kanadą o godzinie 9:21 UT i potrwa do 11:21 UT nad Chinami. Najdłużej (2 min 27 s) będzie można go obserwować w pobliżu miasta Nadym na północnej Syberii (65º39'N, 72º18'E) o godzinie 10:21:07 UT.

Dane dla Kosz Agacza (50º01'N, 88º44'E) są następujące:
09:54:05.9 UT – pierwszy kontakt,
10:55:22.4 UT – drugi kontakt,
10:57:05.6 UT – trzeci kontakt,
11:54:13.0 UT – czwarty kontakt.

Zatem tych, którzy znajdą się w rejonie Pasm Czujskich i Stepu Czujskiego, czeka ponad dwugodzinne widowisko. Biorąc pod uwagę strefy czasowe, potrwa ono od 16:54:05.9 do 18:54:13.0 czasu miejscowego.

Kolejne całkowite zaćmienie Słońca będzie miało miejsce 22 lipca 2009 r. i obejmie Indie, Nepal, Chiny i centralny Pacyfik.
W Polsce na takie wydarzenie trzeba będzie poczekać do 7 października 2135 roku. Ci, w których nie drzemie dusza podróżnika, mają szansę nieco wcześniej, 13 lipca 2075 r., zobaczyć zaćmienie obrączkowe.

All that is now, all that is gone, all that's to come
and everything under the sun is in tune
but the sun is eclipsed by the moon.

(Pink Floyd – Eclipse)

Plan trasy

Miejscem zbiórki wszystkich uczestników wyprawy i punktem startowym będzie Kraków. Kilka dni poświęcimy na przebycie 5200 km pociągami o różnym standardzie, na trasie wiodącej z Krakowa przez Terespol (tu przekroczenie granicy), Brześć i Nowosybirsk aż do Bijska, gdzie znajduje się koniec linii kolejowej wiodącej w interesującym nas kierunku.
Trzeciego dnia od wyruszenia z Krakowa przekroczymy Ural i od tej pory będziemy przemierzać rubieże Azji. Z pewnością już sama podróż w tak odległe rejony trasą legendarnej Kolei Transsyberyjskiej będzie doświadczeniem jedynym w swoim rodzaju. Zakosztujemy też atmosfery rosyjskiego dalekobieżnego pociągu, zakupów u babuszek na dworcach w czasie postoju, zachwytu krajobrazami i nudy z powodu bezczynności i ciągłego gapienia się w okno... Ten odcinek potrwa najdłużej.
Jadąc w tak odległe tereny, chcemy dowiedzieć się więcej o Polakach i innych ludziach, mających polskie korzenie, którzy mieszkają w Ałtaju – o tym jak żyją, jakie mają związki z krajem ojczystym, jak układają się ich stosunki z innymi nacjami zamieszkującymi tamte rejony.
Kiedy dotrzemy do Bijska, miłym akcentem będzie krótki pobyt w polskiej parafii – u ks. Andrzeja Obuchowskiego, gdzie chcielibyśmy w praktyce sprawdzić, czym jest rosyjska bania.
Kolejnym etapem będzie przejazd do Gornoałtajska (ok. 100 km) i odwiedzenie mieszkających tam Polaków (Centrum Kultury Polskiej). Załatwimy tam też formalności meldunkowe i dokonamy zgłoszenia planowanej trasy w jednostce górskich służb ratunkowych. Stamtąd udamy się wynajętą gazelą (tamtejszy bus) do Kosz-Agacza (ok. 430 km), leżącego na Stepie Czujskim, a dalej tabletką (samochód w stylu dawnej karetki wojskowej) do Dżazatora (ok. 140 km) – miejsca rozpoczęcia naszej górskiej wędrówki. W sumie – prawie 6000 km z Krakowa.
Powrót zapewne będzie analogiczny, ale – jak już się o tym mogliśmy przekonać – czasem niespodziewane okoliczności zupełnie zmieniają to, co się wcześniej pieczołowicie zaplanowało.

Na teren naszej wędrówki wybraliśmy Pasma Północno- i Południowoczujskie. Część górską rozpoczniemy we wsi Dżazator (Bieliaszy), położonej po południowo-zachodniej ich stronie. Płaskowyż Ukok, położony na południe od Dżazatoru, obfituje w kurhany, które chcemy zobaczyć, oczywiście zachowując szacunek należny miejscom pochówku. Następnie wyruszymy na północ doliną rzeki Tary, która doprowadzi nas w pobliże głównego grzbietu Pasma Południowoczujskiego. Tam zapewne przeprowadzimy dwudniową penetrację okolicy, połączoną z wejściami na szczyty powyżej 3000 m. Grzbiet główny przekroczymy na przełęczy ok. 2800 m n.p.m. i zatrzymamy się ponownie na dwa dni w dolinie Miesztuajry, skąd zaatakujemy leżący w bocznej grani szczyt Tingiedu (3333 m). Doliną Karaajry zejdziemy do doliny Karagiemu i ruszymy nią w górę rzeki, przeprawiając się kilka razy w bród przez rozmaite potoki. Skręcimy w dolinę Prawego Karagiemu i pnąc się nią coraz wyżej wkroczymy na lodowiec, spływający spod przełęczy Obyl-Ojuk (ok. 3300 m n.p.m.), która ma się stać naszymi wrotami na północną stronę Pasma Północnoczujskiego. Zejście z niej nie należy ponoć do przyjemnych, ale jest w ogóle możliwe, co bardzo się w tych warunkach liczy. Rzeka Szawła sprowadzi nas w doliny (ok. 1650 m n.p.m.), abyśmy wzdłuż rzeki Jesztykoł dotarli do przełęczy ok. 2200 m i z niej zbiegli żwawym kłusem nad Czuję i do wioski Czibit, którą zapewne powitamy z radością, rozrzewnieniem i wielką nadzieją na przysłowiowego kotleta.

Przemierzymy doliny, przeprawimy się przez niejedną górską rzekę, pokonamy przełęcze i zdobędziemy szczyty. Nie odmówimy sobie przyjemności wejścia na lodowce. Przewędrujemy około 150 km górskich ścieżek i bezdroży, niosąc na plecach ekwipunek i pożywienie na cały czas trwania wyprawy. Liczymy na to, że waga plecaków nie przekroczy 30 kg – i oby te nadzieje nie okazały się płonne.

A droga wiedzie w przód i w przód.
Skąd się zaczęła? Tuż za progiem.
I w dal przede mną mknie na wschód,
A ja wciąż za nią tak, jak mogę.

Skorymi stopy za nią w ślad
Aż w szerszą się rozwinie drogę,
Gdzie strumień innych dróg już wpadł.
A dokąd potem? Rzec nie mogę.

(J.R.R. Tolkien – Władca pierścieni)




© 2008   –   Zespół EKSTREMA.NET