Strona główna Ekipa Wyprawy Porady Linki Projekty Galeria

   EKSTREMA.NET » Wyprawy » Rosja 2008

relacja ałtaj altaj syberia relacja wyprawa rosja 2008 góry pólnocnoczujskie siewieroczujskie kurajskie pasmo gory calkowite zacmienie slonca całkowite zaćmienie słońca kolej transsyberyjska jezioro szawlińskie szawlinskie szawła szawla obyl ojuk abyl ojuk karagem karagiem kupol kupoł kurajka dziennik opis tiutie trakt czujski czuja katuń biełucha maszej basz bijsk gornoałtajsk gornoaltajsk kuraj ust ułagan ulagan moskwa

Relacja z wyprawy w Ałtaj – Pasma Północnoczujskie i Kurajskie

Rosja, 16 lipca – 23 sierpnia 2008

«    1  ·  2  ·  3  ·  4  ·  5  ·  6  ·  7  ·  8  ·  9  ·  10    »

Intro

Plan wyprawy zrealizowaliśmy w stopniu znacznym, ale musiał on ulec dużej modyfikacji ze względu na zaistniałe okoliczności. Konieczność uzyskania pozwolenia na przebywanie w strefie przygranicznej (pogranzonie), którego załatwienie może trwać do 10 dni i wcale nie jest powiedziane, że się je otrzyma, zmusiła nas do rezygnacji z podróży przez Kosz-Agacz do Dżazatoru. Musieliśmy zatem z bólem serca darować sobie płaskowyż Ukok, a Pasmo Południowoczujskie, które znajduje się dość daleko od Traktu Czujskiego, zamieniliśmy na Pasmo Kurajskie. Ta zamiana wydaje się korzystna: góry okazały się przepiękne i zupełnie bezludne – nie spotkaliśmy w nich ani jednego turysty.

Streszczenie. W Góry Północnoczujskie wyruszyliśmy z okolicy wioski Czibit (most na Czui), leżącej przy Trakcie Czujskim. Do Jeziora Szawlińskiego dotarliśmy dolinami potoków Oroj, Jesztykoł i Szawła. Minęliśmy Jezioro Wierchnie Szawlińskie i weszliśmy na lodowiec pod przełęczą Obyl-Ojuk, żeby wreszcie na nią się wspiąć (3250 m n.p.m.). Po przejściu lodowca po południowej stronie przełęczy, podążyliśmy dolinami Prawego Karagiemu, Karagiemu i Jołdoajry do przełęczy Karagiem. Szczyt o wysokości 3171 m, znajdujący się na południe od niej, stał się naszym poligonem obserwacyjnym w dniu całkowitego zaćmienia Słońca. Następnie z trudem przekroczyliśmy potok Dżeło i idąc dolinami Kurkurek, Kuskunnur i Turaojuk, doszliśmy do przełęczy 3106 m. Z niej zeszliśmy z powrotem na północną stronę Pasma Siewieroczujskiego. Rzeka Tiutie doprowadziła nas stamtąd na Step Kurajski. Po przejściu przez step i most na Czui znaleźliśmy się znowu na Trakcie Czujskim – we wsi Kuraj.

W Góry Kurajskie weszliśmy, idąc na północ wzdłuż potoku Kurajka. Umiejętnie gospodarując czasem, zwiedziliśmy dwie boczne doliny, zdobywając przy okazji dwa nienazwane wierzchołki: 3190 m i 3385 m. Pasmo Kurajskie opuściliśmy kierując się za potokiem Kubadru do miejscowości Ust'-Ułagan. Tam zakończyliśmy wędrówkę.

Łatwiej to wszystko narysować. Oto: nasza trasa w pigułce.

Kuba obliczył, że przeszliśmy łącznie 240 km. Suma podejść (lub zejść) wyniosła 9000 m. Średnio dziennie pokonywaliśmy dystans 10.4 km. A opowieść o tym, co działo się przez 39 dni trwania wyprawy, zaczyna się poniżej. Zapraszamy do lektury! :)

Przemek

16 VII 2008, środa: DZIEŃ 1

85 milimetrów szerzej

KrakówWarszawaTerespolBrześć (Брэст) → ...

Kraków Główny. Wybiła 11:55 i po długich przygotowaniach, podczas których nie obyło się bez odrobiny stresu (zwłaszcza na finiszu), możemy rozpocząć naszą przygodę ze Wschodem. Ostatnie dni przed wyjazdem nieco dały się we znaki. Przemo dopiero wczoraj odebrał przekazane przesyłką konduktorską paszporty z Warszawy. Do tego do ostatnich chwil drukowanie map i pakowanie do plecaka tego wszystkiego, co za nic nie chciało się w nim zmieścić. I tak, mimo maksymalnej redukcji sprzętu, ważą one ok. 30 kg (u chłopaków więcej).

Ekspres do Warszawy wyrusza zgodnie z planem. Bilety na niego kosztowały nas absurdalnie mało. Wiadomo, na kolei im dalej, tym taniej, a my przecież mamy bilety na 4576 km. W stolicy przesiadka do Nowosybirska poprzedzona kilkugodzinnym czekaniem. W sam raz na ostatnie zakupy, wymianę waluty i posnucie się po Centralnym.

20:25 – wsiadamy do pociągu relacji Warszawa-Mińsk. Wita nas skoczna rosyjska muzyka i urocze zasłonki z herbem Irkucka. Próbujemy jak najekonomiczniej zagospodarować nasze przedziały [foto], a potem to już, sącząc piwo, czekamy na przekroczenie granicy polsko-białoruskiej. Kontrola paszportowa przebiegła bardzo sprawnie. Następnie jeszcze tylko zmiana podwozia i około godz. 4 ruszamy szerokimi torami w nieznane... ;)

Aśka

17 VII 2008, czwartek: DZIEŃ 2

Oswajanie Białorusi

... → Mińsk (Miнcк) → Orsza (Opшa) → Wiaźma (Bязьмa) → Biekasowo (Бекасово) → ...

Obudziło mnie kołysanie i wrażenie, że już ranek, że jasno, że wstać trzeba... Zanim w Mińsku zamknęli WC, udało mi się jeszcze z niego skorzystać i się umyć. Mieliśmy z początku lekkie opory, czy zwiedzać stolicę Białorusi, bo to, co się słyszało niejednokrotnie w TV, nie zachęcało do szwędania się po mieście, szczególnie że w paszportach mogliśmy się pochwalić tylko wizami tranzytowymi. W końcu ciekawość zwyciężyła i ok. 10 porzuciliśmy nasz samotny wagon, od którego odpięli całą resztę i który czekał teraz na nowy skład, żeby jechać dalej do Irkucka.

Mińsk robi bardzo dobre wrażenie – bardzo europejskie! Wyróżniają się tylko milicjanci i inni mundurowi w czapkach o wielkim promieniu i krzywiźnie II stopnia... Miasto jest nowe, nie ma praktycznie żadnych zabytków, bo po wojnie było zniszczone i odbudowano je w dużej mierze od podstaw. Zaowocowało to szerokimi ulicami [foto], pasami zieleni, dzięki czemu jest tu oddech i przestrzeń, a monumentalne i ciężkie socrealistyczne budynki nie przytłaczają. Na jednym placu stoi pomnik Lenina, bacznie obserwującego otoczenie [foto]. Na szyldach króluje cyrylica, choć gdzieniegdzie widać i „nasze” litery. Jest bardzo czysto, żadnych napisów na murach, mało gołębi – ot, cóż potrafi zdziałać reżim. A na prowincji piszcząca bieda i ludzie jak tylko mogą, to uciekają do miast. Szczególnie młodzi.

Za wymienione na dworcu pieniądze kupiliśmy bilety Nowosybirsk-Bijsk w wagonie sidiacznym po 34000 rubli białoruskich (na płackartę nie było miejsc, a cena to 48000). Resztę straciliśmy na WC, bułeczki, jabłka, lody, piwo...

Kiedy wróciliśmy do naszego wagonu [foto], dopięli jeszcze kilka płackart i wagon bagażowy. O 16:02 czasu białoruskiego wyruszyliśmy w dalszą drogę na wschód. Muza z głośników umilała nam najpierw spanie, a potem niespieszne przedziałowe pogaduchy. Kuba zrobił pierwsze zakupy u babuszek – za 2 $ dostał 4 proziaki – słodkie placki, trochę większe od dłoni i całkiem smaczne. Prowadnik sprzedawał piwo. Wycieczka Polaków nawet nie zorientowała się, że wjechaliśmy do Rosji – w końcu ZBiR działa jak trzeba!

Zmiany czasu sprawiły, że po 23 było jeszcze dość jasno, więc i my długo nie kładliśmy się spać. Ale w końcu wszystkich nas zmorzyło monotonne kołysanie...

Natalia

18 VII 2008, piątek: DZIEŃ 3

Niemonotonia podróży

... → Wiekowka (Beкoвкa) → Siergacz (Cepгaч) → Kazań (Кaзaнь) → Agryz (Aгpыз) → ...

Pociąg powoli staje się naszym domem. Obalone zostają niektóre stereotypy, jakoby w wagonach było duszno nie do wytrzymania, a w kiblach brudno. Jest wręcz przeciwnie. Prowadnicy dbają o porządek z przesadną gorliwością. Po rozlanym w nocy, przez hałaśliwą ekipę (z Polski) z drugiego końca przedziału, piwie nie ma już śladu. Rano każdy przedział jest odkurzany.

O 9:57 dojeżdżamy do stacji Wiekowka, której próżno szukać na mapie. Na peronie rozpoczyna się targ. Niestety do jedzenia jest niewiele, natomiast pełno różnego rodzaju żyrandoli, zabawek, wypchanych zwierząt, figurek itp. [foto]. Niektórzy kupują borówki. O 10:15 ruszamy. Pociąg mknie przez rozległe połacie Niziny Wschodnioeuropejskiej. Przecinamy bagniste lasy. O 15:40 osiągamy Siergacz. Tutaj na peronie królują pirożki [foto]. Przemek kupuje cały pakiet. Wszystkie, wbrew wcześniejszym zapowiedziom babuszek, okazują się być jednakowe – z kartoszkom, czyli ziemniakiem. Bardzo dobre, tłuste jak trzeba.

Tuż przed stacją Zielienyj Doł przejeżdżamy przez most na Wołdze [foto] i kierujemy się na Kazań. Do miasta dojeżdżamy przed czasem. Planowy postój – 50 minut. Wychodzimy na peron [foto]. Nie ma tu już babuszek, za to są budki z piwem i różnymi ciasteczkami. Udaje się rozmienić moje niekompatybilne 500 rubli, kupując słonego podpłomyka. Stolica Tatarstanu oglądana z okien pociągu robi duże wrażenie. Nieopodal stacji wznoszą się minarety.

Dalszą część trasy umilamy sobie, grając w karty i oglądając to, co za oknem. Księżyc, już trochę po pełni, wschodzi nad horyzontem.

Kuba

«    1  ·  2  ·  3  ·  4  ·  5  ·  6  ·  7  ·  8  ·  9  ·  10    »


© 2008   –   Zespół EKSTREMA.NET