Nasza wspólna znajomość jest tak intensywna jak krótka. Po raz pierwszy spotkaliśmy się w Mogilanach koło Krakowa, w lipcu 2000 na kursie "Challanges of Sustainable Development" organizowanym przez Fundację Sendzimira. Ze swoimi rowerowymi fascynacjami ujawniliśmy się dopiero w ostatni dzień kursu, przy okazji ostatnich odprowadzań i pożegnań. Wtedy też pojawiła się idea wspólnej wyprawy. Wszystkie szczegóły ustaliliśmy przez internet z wykorzystaniem poczty i programu 'gadu-gadu'. Poszło nam to zresztą bardzo sprawnie i ekspresowo; w sumie niewiele było do ustalania, ponieważ jeden z nas już od dłuższego czasu planował i obmyślał jednoosobową wyprawę w te rejony, należało tylko te plany odrobinę zmodyfikować i dopasować do nowej sytuacji. Miesiąc później, po wywiązaniu się z wcześniejszych zobowiązań, postanowiliśmy wyruszyć. Spotkaliśmy się we Wrocławiu, w pociągu relacji Kraków-Świnoujście i tam się zaczęła nasza wyprawa, ale o tym możecie sobie poczytać na pozostałych stronach.
Ur . 1977. Jeżdzenie na rowerze jest jedną z moich najważniejszych pasji. Na równi z rowerem interesuje mnie obserwowanie ptaków i podróżowanie.
To, co najbardziej cenię w rowerze to niezależnośc, jaką zapewnia. Nie będąc ograniczonym szczupłością sieci kolejowej, autobusowej, czy choćby kosztami benzyny lub biletów, można dotrzec wszędzie. Zdecydowanie preferuję rower trekkingowy, ewentualnie cross, który pozwala na relatywnie szybkie przemieszczanie się drogami asfaltowymi i jednocześnie całkiem dobrze sprawdza się w terenie, oczywiście niezbyt wyszukanym.
O tyle, o ile łączenie jeżdżenia na rowerze z podrożowaniem jest wręcz naturalne, łączenie jeżdżenia i obserwowania ptaków jest niestety bardzo trudne. Pomimo iż mała lornetka stanowiła element naszego ekwipunku, służyła częściej do poznawania zawiłości drogi przed nami niż do obserwowania ptaków.
Rocznik 1972. Obecnie mieszkam w Krakowie. Na rowerze górskim jeżdżę od jakiś 10 lat, wcześniej odrobinę na szosówce. Zdecydowanie preferuję teren i bezasfaltowe drogi. Daleki jestem od podsycania rowerowych animozji i absolutnie nie interesują mnie spory nad wyższością jednych rodzajów kolarstwa nad innymi, po prostu osobiście wolę jazdę w terenie, bliższe jest to mojemu sercu, daje niesamowitą satysfakcję i przyjemność, i już.
Moje ulubione rowerowe rejony to Jura Krakowsko-Częstochowska i Dolinki Podkrakowskie, nie tylko ze względu na miejsce zamieszkania. Jeżeli zdarza mi się okazja, a życie pozwala, wyjeżdżam gdzieś w góry, najchętniej w Beskid Sądecki lub Niski (szczególnie polecam okolice Krynicy i Piwnicznej).
Moje wspólne jeżdżenie z Kubą, z racji dużej odległości, ogranicza się tylko do specjalnych okazji (mówiąc szczerze, jak dotąd ograniczyło się do Danii ;-)). Zwykle jeżdżę sam - ma to swój urok i jakoś odpowiada mojej naturze. Jednak lubię również wybrać się gdzieś mniejszą lub większą grupą. Zdecydowanie chwalę sobie towarzystwo grupowiczów z pl.rec.rowery. Zresztą pożytki z tej grupy nie ograniczają się tylko do rowerowych wypadów w doborowym towarzystwie; na grupie pisują naprawdę kompetentni i rozsądni ludzie. No i jeszcze ta LITeratura!