Maciej Malawski - Grecja i Turcja 2000
<< Poprzedni dzień | Początek

Dzień 32

Hidasnemeti - Kraków

Koło północy budzi nas kontrola graniczna po węgierskiej stronie w Hidasnemeti. Gdy ruszamy dalej, okazuje się, że pojawia się od razu słowacka konduktorka. Prosimy więc uprzejmie o wypisanie biletów. Ona mówi coś o 300 koronach (tyle spodziewaliśmy się zapłacić za 2 osoby), czekamy sięc spokojnie, jak ona sobie coś tam wylicza i wypisuje. Okazuje się, że wyszło jej nagle 1400 koron, bo policzyła wszystko w taryfie międzynarodowej z jakimś dodatkowym "popłatkiem"! Oczywiście nie mamy tyle pieniędzy, miła pani wypisuje więc nam bilet od Koszyc do granicy za 350 koron i każe mówić dalej, że wsiadaliśmy w Koszycach. Nikt nas o to nie jednak nie pyta i nad ranem znajdujemy się w Plavcu. Tu do pociągu wsiadają polscy celnicy, a za nimi konduktorzy, u których chcemy znów kupić już za złotówki bilety. Nie ma z tym żadnego problemu, choć taniej byłoby po prostu wyskoczyć na stacji w Muszynie i kupić bilety do Krakowa w kasie, bez opłaty za wypisywanie - pociąg stoi tam pół godziny. Natomiast na granicę węgiersko-słowacką lepiej mieć kupiony wcześniej (np. w Miszkolcu) bilet, ponieważ u konduktorów słowackich mogą być kłopoty.
Ustępując pierwszeństwa wszystkim pociągąm towarowym i osobowym docieramy ze sporym opóźnieniem o 10.40 do Krakowa, gdzie na ulicy Floriańskiej kupujemy sobie porządny polski kebab, by uczcić udany koniec wyprawy.
<< Poprzedni dzień | Początek