<< Poprzedni dzień | Początek | Następny dzień >> Dzień 9Meteora - Wolos - Kala NeraKemping należy opuścić przed godziną 12.00, wybieramy się więc na poranny spacer po kilku niezwiedzonych jeszcze klasztorach. Od monastyru Roussanou idzie w górę ścieżka prowadząca na skałę widokową, gdzie robimy kolejne zdjęcia. Jak zwykle robi się południe i upał, więc wyruszamy w dalszą drogę. Do Kalambaki podjeżdżamy stopem. Tam w jednej restauracji próbujemy souvlaki, czyli miejscowe szaszłyki i grecką sałatkę, którą robi się bardzo prosto, bo wystarczy pokroić trochę pomidorów, ogórków i innych jarzyn, a potem ułożyć to na talerzu. Spodziewałem się czegoś bardziej oryginalnego. Z racji upału liczne sklepy z futrami nie wzbudzały u nas zbyt wielkiego zainteresowania, choć ceny podobno są tam atrakcyjne.Za miasteczkiem próbujemy łapać stopa, by wydostać się w okolice Lamii i może dalej na południe. Z tym są jednak pewne problemy. Dopiero po prawie dwóch godzinach zabierają nas Włosi jadący do Wolos. Po szybkim wertowaniu mapy i przewodnika stwierdzamy, że całkiem nam to pasuje, ponieważ będzie się można tam zatrzymać na jednym z kempingów położonych na malowniczym półwyspie Pilion. Było to miejsce, gdzie starożytni bogowie oddawali się hulankom i swawolom. Gdy okazuje się, że zaznaczonego na mapie kempingu na zachód od Wolos w rzeczywistości nie ma, kierowca terenowego Mitsubishi podwozi nas ponad 20 km na kemping po drugiej stronie miasta, koło miejscowości Kala Nera. Na kempingu Hellas nocleg kosztował 3400 dr - znów pełny luksus, ładna piaszczysto-żwirowa plaża w malowniczej zatoczce. Następny dzień postanowiliśmy poświęicć na zwiedzenie Pilionu. |